niedziela, 9 września 2012

Prośba

Moja koleżanka, która mi pomaga bierze udział w konkursie na blog miesiąca
Ma numer 11, głosujcie na nią!
http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/

środa, 5 września 2012

"No no no... co ja widzę? Ty się rumienisz"- czyli rozdział 3

I? Co teraz? Uczucie, jakie teraz we mnie wstąpiło można by porównać, jakby stało się przed tykającą bombą a do wybuchu zostało tylko kilka marnych sekund. Co miałam zrobić? Uciekać? Złapali by mnie kiedy indziej. Kate złapała moją rękę i mocno ją ścisnęła. Trzęsła się. Z resztą nie  byłam lepsza. Patrzyłam w stronę całej piątki, która była coraz bliżej. Zamknęłam oczy, tylko na chwilę, a gdy je otworzyłam stałam twarzą w twarz z Malikiem . Popatrzył na moment w stronę Kate, po czym pogardliwie się zaśmiał
-Teraz też ją ochronisz? Bohaterko?- zapytał coraz bliżej się przesuwając. Stawiałam małe kroczki w tył. Zayn pokazał gestem ręki znak do Daniel'a. Ten tylko przytaknął i przyparł przestraszoną Kate do ławki. Widziałam panikę w jej oczach, która spowodowała, że mój strach dziwnie... malał?
-Zostaw ją- warknęłam groźnie.
Nie była to prośba, tylko rozkaz. Chyba szybko to załapali, gdyż spojrzeli na mnie zdezorientowani i zdziwieni
-Widzę, panienka odważna- powiedział Jaden.
Ale to raczej nie poskutkowała. Daniel zaczął dobierać się do drobnej dziewczyny. Widać było, że chciała krzyczeć, ale się bała. Ale ja... nie.
Podeszłam do niego i z całej siły odepchnęłam go od niej. Złapałam ją za rękę i podniosłam podbródek
-Idź do szkoły- powiedziałam.
Nie musiałam długo jej przekonywać, ponieważ ruszyła w stronę budynku. Lecz Mike złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
Boże! Co ja myślałam? Że tak po prostu ją przepuszczą? Mogłam kazać jej uciekać
-Chcesz, żeby poszła?- zwrócił się do mnie Malik. Wiedział, że tego chcę -Puszczę ją. Ale ty idziesz ze mną na spacer- uśmiechnął się łobuzersko
-Nie idź z nim!- krzyknęła Kate, lecz Mike ścisnął mocniej jej nadgarstki, przez co syknęła z bólu
-To co? Zgoda?- zapytał
-Dobra- powiedziałam bez namysłu 
Zayn uśmiechnął się i zagryzł dolną warkę, co wyglądało na serio pociągająco. Podszedł bliżej i złapał moją dłoń i splótł nasze palce. Przeszły mnie ciarki, ale nie okazywałam tego. Lekko pociągnął mnie, a ja, szłam z nim krok w krok.

Coraz bardziej się oddalaliśmy, nie zamieniliśmy żadnego słowa, a nasze dłonie dalej się obejmowały. Po co? Przełamałam się i odważyłam, aby w końcu coś powiedzieć
-Po co?- zapytałam cicho
-Co "po co"?
-Po co ten spacer?- powiedziałam zirytowana, na co ten się zaśmiał
-Nie denerwuj się. Idziemy do mnie- rzucił nieprzejęty.
Zatrzymałam się w miejscu, przez co szarpnęłam nim. Popatrzył na mnie zniecierpliwiony
-Nie pójdę- zaprzeczyłam
-Pójdziesz- warknął
-Dlaczego to robisz?- zapytałam łamliwie.
Popatrzył na mnie oczekująco
-Chcesz mieć wszystko. Lubisz się znęcać. Lubisz pokazać, że jesteś twardzielem, że jesteś kimś. Lubisz robić komuś z życia piekło...
-I chciałbym w zwyczajny sposób poznać pieprzoną bohaterkę, więc daj mi kurwa szansę!- krzyknął.
Nic nie powiedziałam więcej, szłam dalej. W ciszy.
Po chwili byliśmy pod wielkim domem. Widzę już, dlaczego Pan Malik ma wszystko to, co chcę. Wprowadził mnie do środka. Pomieszczenia ścinały mnie z nóg.
-Chodź na górę- powiedział, a ja niepewnie weszłam za nim po schodach. Weszliśmy do dużego pokoju. Był to pewnie jego pokój. Gdy przekroczyłam próg zatrzasnął nogą drzwi... bardzo mocno.
Przełknęłam ślinę i odwróciłam się do niego.

-Dupek!- wrzasnęłam
Zwykłe krótkie słowa między mną a Malikiem zamieniły się w kłótnię, ostrą wymianę zdań.
-Lepiej uważaj na słowa!- krzyczał tak samo jak ja
-Lubisz niszczyć innych! Co ci po tym? Czujesz się spełniony? Lubisz patrzeć, jak cierpią inni?
-Ty też będziesz cierpieć jak się nie zamkniesz!!!!- wrzasnął tak głośno, że w moim gardle poczułam gulę spowodowaną przez strach. Zaczęłam wolno się cofać, lecz on po dwóch krokach stał przy mnie i przyparł do ściany
-Teraz mnie posłuchaj...
Nigdy w życiu Zayn nie był tak blisko mnie, czułam się... nie było to złe, przynajmniej. Czułam jego oddech na swojej twarzy, a jego dłoń spoczywała na mojej talii.
Malik zaśmiał się zwycięsko
-No no no... co ja widzę? Ty się rumienisz- powiedział, a ja poczułam jak się spalam ze wstydu.
Niespodziewanie chłopak wbił się w moje usta. Od razu zaczął robić to coraz bardziej namiętnie. Sparaliżowana odwzajemniłam pocałunek. Po chwili jego język zaczął tańczyć z moim, tak zwinnie i sprawnie, jakby były do siebie dopasowane. Wszystko mnie przerażało. Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy. I wtedy zobaczyłam w nim coś. Tą zachłanność. Uśmiechnął się łobuzersko i wsunął rękę pod moją bluzkę.



*******
Kolejny rozdział :)
A teraz ważne pytanie. Dobrze wiecie, że w tym opowiadaniu Malik zdolny jest do wielu rzeczy, nawet do zgwałcenia dziewczyny...
Czy Alice ma zostać ofiarą gwałtu z jego strony, czy może ma się obronić? Decydujcie i komentujcie, bardzo proszę :)

Alice

piątek, 31 sierpnia 2012

"Gdybym jeszcze umiała nie chować głowy w piach"- czyli rozdział 2

Głęboki wdech. Jeszcze jedna spływająca łza, którą starłam z policzka. Stanęłam na nogi i lekko popchnęłam drzwi łazienki. Delikatnie wysunęłam głową sprawdzając cały korytarz. Było pusto i cicho. Wyszłam z pomieszczenia i szybkim krokiem udałam się w stronę sali biologicznej. Gdy byłam już w środku wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie
-Alice, spóźniona- powiedziała niska blondynka
-Przepraszam Panią, to już się nie powtórzy- odparłam, a kobieta ruchem dłoni kazała mi usiąść.
Zajęłam swoje tradycyjne miejsce, obok Jen. Wyjęłam książki i starałam się unikać jakiegokolwiek spojrzenia.
-Mała- szepnęła przyjaciółka.
Lekko obróciłam głowę w jej stronę. Jen przejechałam dłonią po moim policzku
-Płakałaś- nie zapytała, stwierdziła.
Zabrałam jej rękę z mojej twarzy i pozorowałam, że czytam dzisiejszy temat w podręczniku. Nic więcej już nie mówiła. Nawet nie chciałam tego. Byłam nieobecna. Ciągle błądziłam wzrokiem po całej klasie i mimo uwag nauczycielki ja dalej nie zwracałam na nią najmniejszej uwagi. Dzwonek zadzwonił. Schowałam wszystkie rzeczy do swojej torby i nie czekając na przyjaciółkę wyszłam z sali. Podeszłam do swojej szafki biorąc potrzebne książki na dalsze zajęcia, gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu. Przeszedł mnie strach
"Czyli Malik zniszczy mnie tutaj, teraz"- pomyślałam.
Powoli odwróciłam się, lecz to co zobaczyłam spowodowało, że odetchnęłam.
-Cześć- przywitała się cicho drobna dziewczyna posyłając delikatny uśmiech.
To ona była godzinę temu w toalecie
-Cześć- odparłam szybko
-Jestem Kate Walker- dodała podając mi dłoń, którą delikatnie uścisnęłam
-Alice Cloud.
Wydawała się taka bezbronna, słaba, lecz jej duże morskie oczy tętniły życiem.
-Dziękuje za wszystko- powiedziała cicho i usiadła na podłodze, opierając się plecami o dolne szafki szkolne. Poszłam w jej ślady i po chwili siedziałam obok
-Nie dziękuj
-Ale nie powinnaś tego robić. Teraz mój problem będzie twoim, a tego bym nie mogła znieść- zaczęła się jąkać
-Dam radę, na prawdę. A z tobą wszystko w porządku?- zapytałam z troską
-Ciągle czuję łapę Zayna na brzuchu. Ale jest dobrze- posłała mi lekki uśmiech
-Czy mogę Cię o coś zapytać?
Jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Kate pokiwała twierdząco głową
-Dlaczego Malik chciał pieniędzy?
-Załata za dragi- odparła szybko
-Ćpasz?- byłam w szoku
-To był tylko jeden raz- usprawiedliwiła się od razu -Zapłaciłam mu od razu, lecz po pewnym czasie powiedział, że za mało. Kazał spłacać. Spłacałam za każdym razem. Za pieniądze, które mu dałam mogłabym kupić pełen towar, ale...- przerwała
-Chciał więcej? zapytałam na co przytaknęła głową twierdząco -Wykorzystywał Cię kiedyś, lub...- nie dokończyłam, ponieważ Kate od razu mi przerwała
-Nie, nigdy. Ale jestem pełna obaw.
Skąd znałam to uczucie. Ono męczyło mnie każdego dnia.
-Obiecałam sobie, że nigdy mu się nie narażę- powiedziałam cicho, lecz Kate usłyszała to
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj. Stało się, więc teraz nie będę chować głowy w piach- odparłam i posłałam jej delikatny uśmiech.
"Gdybym jeszcze umiała nie chować głowy w piach"- pomyślałam.
Co ma się dziać, niech się stanie.
Kate była taką dziewczyną, która mimo krótkiej znajomości rozumiała mnie. Dla Jen mój strach do Malika był czymś śmiesznym, dziecinnym i głupim więc unikałam tematów Malika podczas rozmowy z nią.
Rozległ się dźwięk dzwonka na lekcję. Nie ucieszyło mnie to za bardzo, ponieważ na prawdę polubiłam tą dziewczynę. Jen nie widziałam od końca biologii. Czyżby była niezadowolona, ponieważ mam przed nią tajemnice?
-Mam teraz zajęcia wychowania w rodzinie- powiedziała
-Ja lekcję muzyki- westchnęłam
-Nie są to wybitnie ważne zajęcia. Może na tą godzinę pójdziemy na boisko?
Przytaknęłam i razem wstałyśmy z odłogi. Otrzepałam spodenki i udałyśmy się w stronę wyjścia.

Zajęłyśmy ławkę blisko murawy. Torby położyłyśmy obok. Zaczęłam czuć głód nikotynowy. No tak, przecież od rana nie paliłam
-Nie przeszkodzi Ci, jeżeli zapalę?- zapytałam
Kate schyliła się i wyjęła z torby paczkę fajek
-Nie, nie przeszkodzi- uśmiechnęła się łobuzersko, na co zaśmiałam się.
Czyli jednak nie jest taka bezbronna, dobra. Nie będę już oceniać książek po okładkach. Poczęstowała mnie papierosem, po czym odpaliła go zapalniczką, po chwili tak samo zrobiła ze swoim. Mocno się zaciągnęłam, a gdy poczułam dym w płucach ogarnęło mnie rozluźnienie. Jak zawsze. Mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłam go z prawej kieszeni spodni.
"Jedna nieodebrana wiadomość
od: Jennete

"Gdzie ty kurwa jesteś?!"- odczytałam.
Nie odpisałam.
Wyłączyłam całkowicie telefon i schowałam tym razem do torby.
-Coś się stało?- zapytała Kate, która akurat wypuszczała dym z ust w kształcie kółek.
-Jen się martwi- westchnęłam
-Przyjaciółka?
-Można tak powiedzieć.
Po chwili mój papieros był wypalony. Rzuciłam go na ziemię, przydeptałam butem i znów usiadłam na ławce.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, tematy nie kończyły się. Atmosfera była bardzo miła. Dawno nie wygadałam się komuś, co mnie gryzie od jakiegoś czasu. Taki już mój pech.
Naszą rozmowę przerwał nam krzyk grupki osób
-Ee, bohaterko!
-Kurwa- szepnęłam, a Kate posłałam przerażone spojrzenie, na co odpowiedziała tym samym.


*************
Witam wszystkie czytelniczki. Na początek dziękuje wszystkim za komentarze, które pojawiły się pod prologiem i pierwszym rozdziałem. Jest to moje pierwsze opowiadanie o takiej tematyce. Miałam już dość takiej samej fabuły: "Dziewczyna w jakiś sposób spotyka członka One Direction, zakochują się w sobie. o  krótkim czasie są razem, są wzloty i upadki."
Oczywiście nikogo nie obrażam, ponieważ takie blogi są bardzo wciągające i zależy od stylu pisania, więc warto poczytać.
Mam nadzieję, że ta tematyka przypadnie wam do gustu, dość długi czas ją wymyślałam. Starałam się jak mogłam, nie wiem czy wyszło dobrze.
Chcę was prosić o jak największą ilość komentarzy. Bardzo one motywują.
Dodam zakładkę "Czytelnicy", gdzie będziecie mogli zostawiać swoje namiary, abym mogłam informować was o rozdziałach.

Do napisania
Angel

niedziela, 26 sierpnia 2012

"...zacisnęłam rękę na jego koszuli i z całej siły pociągnęłam go w dół."- czyli rozdział 1

Z niecierpliwością bawiłam się ołówkiem, który trzymałam w dłoni. Ostatni raz spojrzałam na rozwiązany test leżący na brzegu ławki. Rozglądając się po klasie napotkałam spojrzenie Jen. Uśmiechnęłam się i przyłożyłam dwa palce do ust w celu oznajmienia jej, że po dzwonku idziemy zapalić. Przytaknęła głową i odwróciła wzrok. Głęboko westchnęłam i dalej lustrowałam klasę. Po krótkim czasie nastąpiła oczekiwana przerwa. Podeszłam do biurka naszej fizyczki i odłożyłam swój sprawdzian na kupce. Wychodząc złapałam swoją przyjaciółkę pod ramię i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Po chwili stałyśmy pod starym szkolonym murem. Jen wyciągnęła z plecaka opakowanie papierosów, po czym poczęstowała mnie jednym. Z kieszeni wyjęłam zieloną zapalniczkę i odpalając fajkę mocno zaciągnęłam się. Gdy dym znalazł się w moich płucach poczułam odprężenie. Wraz z Jen skulone usiadłyśmy pod murkiem. Była to ostatnia godzina lekcyjna, więc nie musiałyśmy czaić się i obserwować, czy aby żaden nauczyciel przypadkiem nie dyżuruje
-Widziałam- zaczęła.
Obróciłam głowę w jej kierunku i wyczekująco wpatrywałam się w nią
-W holu. Uciekłaś przed nimi. Znowu...
Nie lubiłam gadać na ten temat
-Wolę ich unikać- odparłam nie wzruszona
-Po prostu się ich boisz. A może raczej jego- kontynuowała
Nie miałam zamiaru dalej tego ciągnąć, lecz wiedziałam, że Jen nie ma zamiaru odpuścić. Była przeciwieństwem mnie. Gdyby Zayn w jakiś mocny sposób ją zdenerwował nie zdziwiłabym się, gdyby mu przypieprzyła. Taka po prostu była, "nieustraszona".
-Nie mam zamiaru się im narażać, rozumiesz? Wiem, do czego zdolny jest Malik, a to, że jestem dziewczyną nie daje mi poczucie bezpieczeństwa. Możemy już to zakończyć?- zapytałam a Jen tylko westchnęła z niedowierzaniem.
Ona myśli, że panicznie boję się Zayna. Nie należy do najmilszych i nie raz byłam świadkiem niejednego z jego występów. Damskim bokserem może też być. W każdym bądź razie nie miał czystego konta. Nie chcę się mu narażać. Odreagowuje na niewinnych ludziach i powoduje, że ich życie staje się piekłem. Żywiłam do niego nienawiść, obrzydzenie i pogardę. Takich ludzi powinno powinno się zamykać w klatkach.
Wstałam, podniosłam swoją torbę z ziemi i ruszyłam przed siebie. Rozglądałam się, czy aby na pewno nikt za mną nie idzie. Cała ta chora piątka wędrowała tą samą drogą, co ja a ich domy były położone blisko mojego. Byłam bezpieczna, lecz i tak przyspieszyłam. Po 10 minutach stałam pod drzwiami mojego zamieszkania. Złapałam za klamkę i weszłam do środka
-Mamo?!- krzyknęłam
-W kuchni!- usłyszałam
Podreptałam więc tam i zastałam moją rodzicielkę, która nakładała mi na talerz naleśniki.
-Już po szkole?- zapytała, na co ja przytaknęłam -No więc zjedz, potem... rób co tam chcesz- dodała i udała się w stronę salonu
-Jasne...- burknęłam.
Rodzice trzymali do mnie dystans. Nawet ja nie lubiłam nawiązywać z nimi rozmowy, nie potrzebowałam tego. Nie było mi nawet przykro z tego powodu, to źle?
Usiadłam na wysokim krześle i zaczęłam jeść, lecz nie chętnie.
Minął już rok, odkąd zaczęłam normalnie spożywać jedzenie, był ciężki, ale cieszę się, że wyszłam z tego cholerstwa. W wieku 10 lat... Wtedy stałam się bulimiczką. Nie mam ciekawej przeszłości.
Zjadłam 2 naleśniki i pobiegłam na górę. Na drugim poziomie był tylko mój pokój wraz z własną łazienką. Całe piętro należało do mnie. To miejsce dla mnie było czymś niesamowitym. Moja sypialnia ?
Urządzona była w odcieniach ciemnego brązu, sufit był pochyły. Ściana była pokryta wielkim regałem, na którym znajdowały się miliony książek, oraz zdjęć w ramkach, a po środku wisiał wielki obraz. Na podłodze był duży podest, na którym znajdowało się idealnie pościelone łóżko, stolik nocny, oraz duże stosy książek.
Po lewej stronie znajdowała się szafa na ubrania. Na panelach ciągle błąkały się różne księgi. Uwielbiałam nastrój oraz wygląd tego pomieszczenia. Po prawej było przejście, które prowadziło do łazienki. Mogłabym w niej siedzieć całymi dniami, była totalnym "chaosem". Na drewnianej komodzie znajdowały się dwie świece i wazon z kwiatami, nad nimi wisiało duże brązowe lustro.Obok stała umywalka, a na niej różne rodzaje biżuterii i kosmetyków. Dalej znajdowało się okno, osłonięte "lekką" firanką. Na parapecie stały różne kwiatki, oraz szklane pojemniki. W pomieszczeniu był także stół, a na nim różne perfumy, szczotki i ubrania. Z drugiej strony stała wielka biała wanna.
Weszłam do pomieszczenia i uśmiechnęłam się lekką. Postanowiłam wziąć kąpiel. Szybko rozebrałam się i wskoczyłam do wody. Po skończonej relaksacji podeszłam do lustra. Przeczesałam swoje długie, ciemne włosy i zagryzłam wargi. Nie byłam kimś niezwykłym, co prawa miałam to, czego mi potrzeba, ojciec dawał mi to co chciałam aby wynagrodzić to, że nie angażuje się w role rodzica. Byliśmy bogatą rodziną, ale nie miałam z tego powodu szczęścia, nie zależało mi na luksusach lecz... na spotkaniu tych wyjątkowych osób. Tak, mam Jen.
Wróciłam do pokoju i opadłam na łóżko. Postanowiłam wziąć się za lekcje. To będzie długi dzień.


***Ranek***

Przetarłam zmęczone oczy i przeciągnęłam się. Zwlekłam się z łóżka i udałam się do komody. Wyciągnęłam z niej czarne krótkie spodenki z ćwiekami, luźną białą bluzkę z czarnym krzyżem i poszłam do łazienki. Tradycyjnie wzięłam kąpiel i ubrałam się w wybrane ciuchy. Zeszłam na dół, do kuchni, z lodówki wzięłam sok bananowy w małej butelce i jabłko, które włożyłam do torby z napisem Lonely day. Poszłam do przedpokoju i  na nogi włożyłam creepersy. Bez słowa wyszłam z domu i udałam się w stronę szkoły. Co jakiś czas rozglądałam się, czy aby na pewno nie idzie za mną Malik. Po 10 minutach byłam pod murami naszej szkoły. Spojrzałam na zegarek w swoim telefonie- 7:45. Jen jeszcze nie było, więc postanowiłam udać się do szkolnej toalety. Pobiegłam do drzwi i otworzyłam jej. W toalecie słyszałam błagalny kobiecy głos i zły i ochrypły męski. Zerknęłam co się dzieje za ścianą. Zayn przypierał do ściany drobną szatynkę, swoją łapę zaciskał na jej szyi
-Obiecuję, że wszystko ci oddam, przysięgam- powiedziała, lub raczej wyjąkała, płakała.
-Mała, tylko kwestia tego, że ja już nie chcę kasy- odparł.
Wtedy swoją drugą rękę wsunął pod jej bluzkę. Wtedy poczułam jeszcze większe obrzydzenie do niego, natomiast adrenalina wzrosła.
-Zostaw ją!- wrzasnęłam
Wpadłam do toalety z hukiem, zacisnęłam rękę na jego koszuli i z całej siły pociągnęłam go w dół, znalazł się na podłodze. Dziewczyna upadła i ze łzami w oczach zaczęła na kolanach uciekać z łazienki. Chciałam pójść w jej ślady i jak najszybciej ewakuować się z tego miejsca, lecz ktoś złapał mnie za koszulę od tyły i wywrócił tak, że leżałam na kafelkach. Malik zacisnął łapy na moich ramionach i zaczął mną szarpać
-Pierdolona bohaterka!- wrzeszczał, gdy nagle zadzwonił dzwonek -Ja cię jeszcze kurwa dopadnę- dodał i puścił mnie, o czym wyszedł. Zwinęłam się w kłębek i cicho łkałam. Adrenalina, którą wcześniej czułam całkowicie znikła i zastąpił ją ogromny strach.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Prolog

Przecierając zmęczone już oczy spojrzałam na zegarek. Została mi tylko ostatnia lekcja. Opierając się o ścianę na korytarzu z książką od fizyki w ręce patrzyłam na szkolne życie. Nie czułam się tu dobrze. Zawsze taka samotna i przygnębiona. Owszem, mam przyjaciółkę, która zastępuje mi świat, ale chciałabym mieć także innych ludzi, którym mogłabym wypłakać się w koszulę. Głęboko westchnęłam i ugryzłam jabłko. Z daleka nadbiegała do mnie Jennete. Gdy była już blisko posłała mi promienny uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Usiadła obok mnie i oparła głowę na moim ramieniu.
-Przygotowana?- zapytała zabierając mi książkę
-Mniej więcej, jeszcze się douczam- odparłam
-Po szkole zabieram Jaz do przedszkola- dodała niepewnie
-Czyli dzisiaj sama wracam do domu?
Nie odpowiedziała, lecz po chwili potaknęła głową.
-Trudno- wzruszyłam ramionami i zabrałam jej książkę.
-Zaraz dzwonek, idziemy już?
-Idź jak chcesz, ja jeszcze trochę się pouczę- powiedziałam i machnęłam jej "lekturą" przed oczami.
Jen wstała, otrzepała swoje krótkie szorty i udała się w stronę sali fizycznej. Do moich uszu dobiegł szmer i pojękiwania z męskiej toalety . Spojrzałam na jej drzwi i zastanawiając się co może dziać się po drugiej stronie nasłuchiwałam.
-Może tak łaskawie byś go trzymał?- usłyszałam zdenerwowany głos, podniosły głos
-Moja wina, że się wyrywa?
Przerażona zaczęłam zbierać pudełko po lunchu i pozostałe zeszyty z podłogi. Ręce mi się trzęsły, co powodowało, że nie robiłam tego sprawnie. Drzwi otworzyły się, a z nich wyszła cała piątka. Modliłam się, aby nie napotkać wzroku Zayna . Wkładając ostatni ołówek do torby podniosłam się na równe nogi, które ciągle się uginały i w miarę szybkim krokiem poszłam do sali.